Dorota
szeptem
Mamie
twoje małe mieszkanko urosło tej zimy
aż do nieba. i teraz nie mogę odnaleźć
ciepłego miejsca. w ścianach pulsują na przemian
modlitwy i targ z bogiem o nagięcie czasu
wiem, jestem egoistką - chciałam cię zatrzymać
mamo, chociaż płaciłaś zbyt słono za każdy
kolejny wschód i zachód, łyk herbaty. miłość
czasem bywa drapieżna - ogryza do kości
tyle krzyku mam w gardle lecz potrafię tylko
szeptem chodzić po śladach, po schodach, po słowa
ukryte w zostawionych na stole tabletkach
i niewypranych jeszcze podkoszulkach. wybacz
że nie rozumiem ciszy, nie rozumiem nieba
https://youtu.be/IkOGnbKtJiE
Ilość odsłon: 3928
Komentarze
lu*
grudzień 02, 2017 20:16
Przepiękny! Szczery! Bolesny! Bardzo czuję ten wiersz, chodzę szeptem po śladach. Stoję pod drzwiami.
aidegaart
grudzień 02, 2017 20:14
Małe mieszkanko? Coś jak cofanko do tyłu. Nie lubię tego typu myków
Mister D.
grudzień 02, 2017 20:04
Doroto, podoba mi się, jak zresztą wiele Twoich wierszy. Prawdziwie, tak właśnie jest, nasza chęć zatrzymania za wszelką cenę naszych bliskich bywa egoistyczna, ale i ludzka, można to zrozumieć. Pozdrawiam.
Dorota
grudzień 02, 2017 19:54
Dziękuję Leszku za czytanie i komentarz :)
Leszek.J
grudzień 02, 2017 19:39
Wiersz jest poruszający, jest taka kolej rzeczy że traci się rodziców i samemu zostaje, gorzej gdy jest odwrotnie a ja tak mam.
A smutek jest zawsze smutkiem.
Że wiersz jest dobry to już przyzwyczailiśmy się.
Pozdrawiam