Janusz.W
*************
w czerwcowych falach wyrzucanych na brzeg
egzaltacja odrodziła krzyk i rozlało się
gwałtownie afrykańskie słońce na ulicach Paryża
wypalając piętno na 2,5 mln twarzach
konwulsja była rozpoznawalna na skrawku nieba
powiązane sobą noce i strach przed świtem
rozhuśtana intuicja w biegu do skrzynki na listy
i lipcowy melanż kaleczył głęboko
skonała chirologia ze słońcem u boku
sierpniowa dezaprobata do umiłowanych w wierze
wzrok w kawiarniach jak owoce spadające z drzewa
pozostawia odciski i bąble na kamieniach
bezsilnie wrześniowe dni źdźbła wplątane we włosy
między palącymi się autami prześwitują promienie
pytania do Boga rozbudza kolejne zwierzę
zostawiając strupy na policzkach bliźnich
między grudami głów październik oblepiony błotem
i nim nastanie kolejny wiatr
i nim spadnie ostatni deszcz
nie wyczujesz pod palcami interpunkcji na poboczu
Ilość odsłon: 2837
Komentarze
Janusz.W
grudzień 29, 2017 12:45
z generatora???a czemuż to ??? może przemilczę.również)))pozdrawiam
Leszek.J
grudzień 29, 2017 12:42
wiersz wygląda jak z generatora tekstów, mimo to:
Pozdrawiam
Janusz.W
grudzień 29, 2017 12:20
dziękuje z akcentem na gniot)))pozdrawiam czytelnika
Gudmundur
grudzień 29, 2017 12:03
Pozytywnie - to jest mega grafomański gniot -:)
Co do interpretacji - wrócę potem.
Pozdrawiam autora