Tomek
Przez Rzekę
Pogubili mi się gdzieś pacjenci. Na wizytę przyszło sześć
osób, z całą pewnością mam ich więcej. Szukam po salach – nie ma. Z wyjątkiem
okruszyny z życia, Pani Ani, związanej pasami bezpieczeństwa. – Pani
Ania w końcu tu umrze, leki nie działają, elektrowstrząsy dają kilkudniową poprawę. – Znów trzeba jej
było założyć, przez nos, rurkę do żołądka, nie chciała jeść ani pić, ani zażywać leków.
Teraz musi leżeć w pasach, żeby nie wyrwała sobie tej rurki i nie zniszczyła
innej – z kroplówką. Jest kilka razy dziennie wyprowadzana w towarzystwie dwóch
silnych panów. Leżąc tak, łatwo o odleżynę, o zapomnienie w jaki sposób się
chodzi…
Czuję się jak Charon, który przeprawia ludzi na drugi brzeg
Styksu. Pani Ania czeka. Nie ma pod językiem obola, właściwie nie powinna mnie
interesować.
Wysycha mi w ustach. Popijam wodę z kranu, aby ktokolwiek
potrafił zrozumieć, co mówię.
Komentarze
Tomek
styczeń 19, 2018 20:56
*no przecież
Tomek
styczeń 19, 2018 20:56
Zrywie, ni przecież nie wiersz. Ani w formie ani w treści.
Pozdrawiam.
Pijany Zryw
styczeń 19, 2018 14:34
Jako proza to całkiem całkiem :)
Tomek
styczeń 19, 2018 11:41
Słyszałem, że Pani Ania żyje jeszcze. Pamiętam, jak się modliła, będąc w trochę lepszym stanie.
Jakoś Bóg jej nie lubi.
Ps. Poprawiłem EW.
Tomek
styczeń 19, 2018 11:34
Małgorzato, fakt zapętliłem się w te *elektrowstrząsy. Pomyślę nad uproszczeniem, jak wrócę z pracy.
Pozdrawiam.
MW
styczeń 19, 2018 09:52
Ciekawa i ciepła miniatura. Sugerowałabym wprowadzić drobne poprawki do tego fragmentu, aby uniknąć powtórzeń: "Pani Ania w końcu tu umrze, nie chce jeść, wraca do szpitala po ostatecznej metodzie leczenia, po kilku tygodniach. Ostateczna metoda to elektrowstrząsy. Pani Ania tylko na tę metodę reaguje".
Pozdrawiam :)
MW
styczeń 19, 2018 09:52
Ciekawa i ciepła miniatura. Sugerowałabym wprowadzić drobne poprawki do tego fragmentu, aby uniknąć powtórzeń: "Pani Ania w końcu tu umrze, nie chce jeść, wraca do szpitala po ostatecznej metodzie leczenia, po kilku tygodniach. Ostateczna metoda to elektrowstrząsy. Pani Ania tylko na tę metodę reaguje".
Pozdrawiam :)
Tomek
styczeń 19, 2018 05:19
Ula, Leszku - dziękuję. Joanno, poprawiłem niedopatrzenie, dzięki za dokładność.
Pozdrawiam.
Joanna-d-m
styczeń 18, 2018 20:47
Powiem, że znam taką panią „Anię”
zanim trafiła do szpitala, swoimi drażetkami karmiła rybki w akwarium, nie chciała jeść, nie chciała pić – nie chce żyć. Mówi, że już się „nażyła”, szczególnie, że dzieci nie mają dla niej czasu.
Tomek
„Wysycha w ustach”, Pani Ania?
wydaje mi się, że lekarz.
Przeczytałam z zainteresowaniem.
Pozdrawiam
Leszek.J
styczeń 18, 2018 20:35
Dobrze poczytać jak to jest z drugiej strony, wierzę we wszystko co napisałeś Tomku.
Pozdrawiam