lu*
dwadzieścia osiem lat
myślę
na
Krupówkach mogłam udać ból brzucha
wrócić do
Krakowa pobić się z myślami
wygrać i
przegrać
przecież nie
pierwszy raz
moim jedynym
zmartwieniem był czerwony dres
kupiłam w
Telimenie na 174
w nim czułam
się jeszcze mniejsza
nie
wiedziałam jak bardzo można się skurczyć
pamiętam
drzewa tak
cudnie unosiły śnieg
jakby nie
miały w sobie buntu
może
pozazdrościły nam wolności i zdrowia
powinnam
ukryć naszą przyjaźń przed drzewami
bo potem
zabrało cię słońce
i wiatr
i śnieg
i kamienie
idę
ciągle tą
bezpieczną ścieżką
nie
wyleczona z naiwności
schowałam skrzydła pod sweterek
uśmiechałam
się często żeby je zasłonić
tam
może być
dotknięcie dłoni dziecka
całus na
pożegnanie
i jakiś
jasny promień
przez który
mi wybaczysz
Ilość odsłon: 2642
Komentarze
lu*
styczeń 24, 2018 20:03
Dziękuję Leszku! Wiem, że rzadko się odzywam, a jak już się odezwę, to żałuję, że się odezwałam:)))
Liczę na Twoją cierpliwość i wyrozumiałość. Mam nadzieję, że wczoraj - już dzisiaj jest ok.?
Leszek.J
styczeń 24, 2018 19:46
O tak, czytałem wczoraj ale nie mogłem się odezwać, dać znak że czytam, żyję. Teraz mogę powiedzieć że mi się podoba.
Pozdrawiam
lu*
styczeń 24, 2018 09:43
Tomku, Ulu, dzięki za komentarze. Trochę pozmieniałam, mam nadzieję, że nie jest gorzej. Pozdrawiam ciepło!
Konto usunięte
styczeń 24, 2018 08:54
Takie rozrzucone myśli po górach. Małe chwile, a jakie ważne w naszym życiu. Tylko kobieta tak potrafi rozłożyć myśli na drobinki.
Pozdrawiam serdecznie
Tomek
styczeń 24, 2018 06:36
Ładnie piszesz. Podoba mi się, jedna fraza kogoś mi przypomina, czyjeś wiersze, styl. Ale nie pomnę czyje.
Pozdrawiam.