Milo w likwidacji
zdrapałam strupek
nieco się zbiegłam
co prawda nie sfruwam po schodach
ale na wkłucia opadły już motyle
mają się lepiej niż ścigane pomrukiem gapiów bure myśli
zdążyły przymarznąć do zaniedbanego szyldu nad opuszczonym
zakładem sukien ślubnych przy lipowej
starowinki próbują sprzedać jakieś pęczki zieleniny
tu z twarzą przyklejoną do sklepowej witryny
pożegnałam się ze łzami
na widok kolekcji peruk z naturalnych włosów
przez absurdalną chwilę wspominałam smak pomarańczy
miętosząc bukiecik stokrotek za symboliczne pięć złotych
tak bardzo unikałeś mojego wzroku że pozostaje czekać
na telefon od przyjaciela
obawiam się nawrócić
prawda nie zbiegnie po schodach
może lepiej dać sobie spokój
Ilość odsłon: 1218
Komentarze
Milo w likwidacji
luty 27, 2018 21:37
Chyba to lubię w necie, że można podejrzeć ścieżki, które wybierają czytelnicy.
aidegaart
luty 26, 2018 20:53
to dobrze, że tak krążą. o to chodzi w tej zabawie: odgadnąć szyfr i znaleźć miejsce jego pochodzenia.
a wiesz, dzisiaj moja znajoma powiedziała mi, że poezja to: "takie miejsce, gdzie sens się znajdzie nawet i tam, gdzie już nikt, nigdzie w żadnym innym miejscu by go nie znalazł"
Milo w likwidacji
luty 26, 2018 19:31
wersy próbują się ze mną odnaleźć
aidegaart
luty 26, 2018 16:40
stare uczucia (a raczej chec ich posiadania) nie przemijaja?
a wiesz: ucialbym na "od przyjaciela"
ta fraza ze "spokojem" to zbytnie dopowiedzenie, imo, ale moze sie myle.
Konto usunięte
luty 26, 2018 14:28
Bardzo lubię czytać Pana wiersze :-)
Gudmundur
luty 26, 2018 12:26
Spokój potrafi uleczać... czas pokaże!
Ładny tekst
Pozdrawiam
Milo w likwidacji
luty 26, 2018 11:01
Ta heroina we mnie postawiła na duszność i przejaskrawienie.
Dokładnie tak wyglądała pierwsza wersja. Całkiem możliwe, że do niej wrócę, gdy się prześpię
Mithril
luty 26, 2018 09:30
...hmm - amożebytak:
"nieco się zbiegłam
co prawda nie sfruwam po schodach
ale na wkłucia opadły już motyle
mają się lepiej niż ścigane pomrukiem gapiów bure myśli
zdążyły przymarznąć do zaniedbanego szyldu nad opuszczonym
zakładem sukien ślubnych przy lipowej
starowinki próbują sprzedać jakieś pęczki zieleniny
tu z twarzą przyklejoną do sklepowej witryny pożegnałam się ze łzami
na widok kolekcji peruk z naturalnych włosów
przez absurdalną chwilę wspominałam smak pomarańczy
miętosząc bukiecik stokrotek za symboliczne pięć złotych
tak bardzo unikałeś mojego wzroku że pozostaje czekać
na telefon od przyjaciela
może lepiej dać sobie spokój
obawiam się nawrócić"
- tekst odbieram retrospektywnie z prześmiewczą manierą narratora do empirycznego bagażu imponderabilii, gdzie istnieje już tylko infantylne konkretno-obrazowanie, jak w zatęchłym fotoplastikonie
Milo w likwidacji
luty 26, 2018 00:25
Mam tego świadomość.
Krytyk
luty 25, 2018 23:59
Tak zdrapałeś !