lu*
wylecieć z gniazda było łatwiej niż zbudować własne
rosłam na ziemi co rodziła kamienie
pamiętam zaciśniętą w sobie pięść
gdy patrzyłam na wzgórza za domem
denerwowały mnie meble na wysoki połysk
święte obrazy równiusieńko pod powałą
wielkie poduchy z puchu gęsi
(których pilnowałam)
można było na nie patrzeć spało się na
innych
strych pełen rupieci przyjmowałam z
ukrytym zachwytem
do dziś śnią mi się po nocach niedomknięte
szafy
zapach i smak powideł w kamionkowych
garnkach
chleb ze śmietaną i cukrem poziomki nad
potokiem
dzikie czereśnie w polach i my umorusani
nieświadomi prawd tak tu oczywistych
czas pchnął nas w życie niektórych gdzieś
dalej
ziemia tak jak kiedyś wyrzuca kamienie
surowo rzeźbi twarze dłonie i ramiona
tych co pozostali
a tych co przejść musieli - przyjmuje z
czułością
kładzie na swoim sercu i otula dłonią
Komentarze
lu*
marzec 04, 2018 14:04
Hej Helen! Zaszczyty na małą l. :) Dziękuję!
Konto usunięte
marzec 04, 2018 09:01
Lubię Cię posłuchać Lu. Pozdrawiam
Gudmundur
marzec 04, 2018 02:48
Odwzajemniam tym samym!
lu*
marzec 04, 2018 02:36
Cześć Joasiu! Młoda peelka była zbuntowanym dzikusem:))) Cieszy mnie Twoja obecność pod tekstem. Dziękuję i pozdrawiam ciepło!
Dzięki Dahido za czytanie. Też Cię pozdrawiam.
Gudmundur
marzec 03, 2018 23:03
Ostatnie sześć zwrotek - piękna puenta!!
Miłe wspomnienia zawarte w treści.
Pozdrawiam!
Joanna-d-m
marzec 03, 2018 20:45
Wiejskie spojrzenia zapamiętane na lata
---------
chyba warto pozazdrość peelce jak i komentującemu L.
takich wspomnień
Tytuł wiersza niezwykle celny.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
lu*
marzec 03, 2018 20:32
Witaj Leszku! Bardzo mi miło i cieszy mnie Twój odbiór. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Leszek.J
marzec 03, 2018 20:19
Czuję ten wiersz i kamienie, i rupieciarnie bo też wychowałem się na wsi. Dobrze tak powspominać a jeszcze lepiej gdy ktoś przypomni.
Pozdrawiam