lu*
w poszukiwaniu macondo
dotknęło mnie to w pewne słoneczne
niedzielne popołudnie.
stojąc przed kościołem, myślałam o tym kim
jestem...
mieszkam w tym miasteczku prawie
dwadzieścia lat.
nie chcę tu tylko mieszkać, chcę być z tond!
Tond brzmi oryginalnie, ale urodziłak sie w Makowie Podhalańskim!
błyszczące cekiny na serdakach do dziś
wzruszają mnie do łez.
słysząc orkiestrę strażacką, ukrywam łkanie w rękawie kompletnie
kieleckiego męża. jakby tego było mało, Mistrz Marquez dołożył mi
teorią o przynależności! do ziemi!
w której zagrzebano kości przodków.
Jezusie Maryjo! jak mawiała moja Mama - w sytuacjach niekoniecznie krytycznych...
jestem obywatelem świata!
moje serce obejmuje ludzi rozsypanych jak ziarenka po różnych
polach!
czy to znaczy, że jestem niczyja?
a może stąd?
Komentarze
lu*
luty 05, 2020 20:53
Dziękuję serdecznie za Waszą obecność pod tekstem i za dobre słowo!
Pozdrawiam ciepło!
Blu
luty 05, 2020 09:18
To ciekawe :) Główną cechą jego osobowości, utrzymującą się przez wszystkie tomy u Prousta, jest właściwie tylko ogromna wrażliwość..
Blu
luty 05, 2020 09:13
Podobno tak się już nie pisze - powiedziała mi Lu dokładając teorię przynależności do pisania ;) Ale porzucę ją na rzecz poszukiwania straconego Macondo.
Hm, cóż, jesteśmy w dużej mierze naznaczeni przez nasze pochodzenie, środowisko, wychowanie, czy tego chcemy, czy nie. Powracamy najchętniej do czasu dzieciństwa, jak bohater książki Prousta, poprzez smak zamoczonej w herbacie magdalenki.
Ty też, chcąc nie chcąc odtwarzasz magiczny klimat swojego miasta, jak czynił to Marquez w swoim Macondo. Jednak mam wrażenie, że więcej tu jawy, aniżeli snu. To chyba lepiej. Wtedy łatwiej sobie odpowiedzieć, kim się jest, stojąc przed kościołem. Z takim sercem na dłoni jak tu, na pewno jesteś obywatelką świata. Choć z chęcią powracasz i wierszem i pamięcią myślę będziesz powracać, do tych lirycznych wzruszeń. Gdzie bursztynowy świerzop :);)
Konto usunięte
luty 05, 2020 07:34
Ja już tu kiedyś byłam :-)
I się skarżyłam że nie ogarniam klimatów miasta na Mazowszu :-)
x l a x
luty 04, 2020 21:15
Fajne! Ze zbiorku? "kompletnie kielecki mąż" - Lucyno, to jest piękne... ;-))))
lu*
luty 04, 2020 17:37
Patryku, to właśnie opowieść o moim miasteczku :)
lu*
marzec 21, 2018 11:52
Dzięki Leszku za czytanie. U mnie to tylko żartobliwe przeniesienie gwary w inne okolice i światy :)
Leszek.J
marzec 20, 2018 20:53
Słyszałem jak na tych nie "stond" mówiło się pieszczotliwie "przybłęda"
Ładne słówko warto go używać.
Pozdrawiam
lu*
marzec 20, 2018 10:52
Mgło, ta peelka szelmowsko się uśmiecha. Walczy o to swoje miejsce na ziemi doceniając wszystko co spotyka na swojej drodze. Nie biadoli, wręcz przeciwnie! :) Dzięki za czytanie!
Konto usunięte
marzec 20, 2018 08:37
A wiesz Lu że ja też nie jestem "z tond"
Bliski mi ten wiersz bo tak jak peelka nie mam swojego miejsca na ziemi i tak jak Ona nadal jestem niczyja
Ładny wiersz :-)