lu*
w poszukiwaniu macondo
dotknęło mnie to w pewne słoneczne
niedzielne popołudnie.
stojąc przed kościołem, myślałam o tym kim
jestem...
mieszkam w tym miasteczku prawie
dwadzieścia lat.
nie chcę tu tylko mieszkać, chcę być z tond!
Tond brzmi oryginalnie, ale urodziłak sie w Makowie Podhalańskim!
błyszczące cekiny na serdakach do dziś
wzruszają mnie do łez.
słysząc orkiestrę strażacką, ukrywam łkanie w rękawie kompletnie
kieleckiego męża. jakby tego było mało, Mistrz Marquez dołożył mi
teorią o przynależności! do ziemi!
w której zagrzebano kości przodków.
Jezusie Maryjo! jak mawiała moja Mama - w sytuacjach niekoniecznie krytycznych...
jestem obywatelem świata!
moje serce obejmuje ludzi rozsypanych jak ziarenka po różnych
polach!
czy to znaczy, że jestem niczyja?
a może stąd?
Komentarze
Joanna-d-m
marzec 16, 2018 20:31
Mam wrażenie, że już czytałam i że podobało mi się.
A teraz,
wiesz co?
Podoba mi się, nawet bardziej.
Pozdrawiam :)