Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

stoję na przystanku
chłodny wiatr zamiata ulice

co chwilę sprawdzam kieszeń
odliczam w palcach drobniaki
pomiędzy kwitkiem z pralni
a biletem na tramwaj
czterdziesty piaty raz zginam spinacz
zapałka i stary guzik wciąż tam są
trochę paprochów
jakieś okruszki
niedzielny stół
rosół z makaronem
zapach bzów kradzionych dla mamy
aksamitny fiolet piochtaninowych kolan
i ta dłoń co włosy z czoła

w przytulnym cieple kieszeni
owijam dłoń wspomnieniem

wciąż jestem
na jakimś przystanku
Ilość odsłon: 2301

Komentarze

maj 08, 2018 12:05

życie jest przystankiem tylko nie wiadomo czy wsiądziemy we właściwy autobus

maj 08, 2018 11:53

:)
Pozdrawiam.

maj 08, 2018 11:50

... ponieważ okluzja się wypełniła to i inwersja znikła :)

maj 07, 2018 22:05

Ja od kilku lat też sporo życia spędzam na przystanku, podoba mi się ten wiersz.
Pozdrawiam

maj 07, 2018 14:21

*w marynarce

maj 07, 2018 14:21

Ja myślę, że tu peel jest w płaszczu, przystanki zmieniają się.
(Faktycznie inwersja i prognoza pogody)
Pozdrawiam.

maj 07, 2018 14:01

Ja trochę nie czuję tego wiersza, nie mogę złapać klucza do jego zrozumienia. Ale domyślam się, że jest. Pozdrawiam

maj 07, 2018 13:55

Miało być mi

maj 07, 2018 13:55

Bardzo ni się podoba, ja też lubię przystanki i ciągle czekam na ten moment odjazdu....pozdraeiam

maj 07, 2018 13:52

twój cyrk i wersy w nim twoje
nawet nie śmiałem niczego sugerować
może źle przeczytałem po prostu :-)