aidegaart
Czasami go spotykam, ale rzadko się widzimy
Nie chcę już wracać na skraj,
do kleju, który był tak mocny, że
rozwiązywał mi usta i zagadki końca.
Poczekaj chwilę na początek.
Opowiem ci historię z życia,
rżniętą na przedramieniu.
Więc było tak, że odchodziły nerwy
podskórnie i nie odeszły za darmo.
Osiedle powoli nabierało kolorów.
Mnie zaczęły psuć się zęby,
bo zjadałem się od wewnątrz.
Przejeżdżając Morię, niektórzy uciekali
w wir wiary i tonęli, kiedy bóg był
bardzo blisko - miał ich w dupie,
na wyciągnięcie ręki. Na talerzu
wciąż to samo, ale żyłem z przyzwyczajenia.
A gdy miałem dość, kładłem się
na płaskim polu Bauhausu, tnąc się
z wiernymi, którzy śpiewali Ave Ave Amway.
Zbyt wolny, (czytaj "free of charge"),
przeźroczysty jak wenflon. A Baśka
była najszybsza. Jak wypierdoliła,
to od razu w kosmos.
Ilość odsłon: 3200
Komentarze
Mister D.
listopad 04, 2018 21:45
https://www.youtube.com/watch?v=OacVy8_nJi0
Mister D.
listopad 04, 2018 21:37
I dokładnie tak było: czasem spotykałem Peśka, ale czy się widzieliśmy? Ku.wa, smutne tematy, ale bardzo prawdziwe.
Mister D.
listopad 04, 2018 21:35
Kurde, po przeczytaniu jakbym Peśka zobaczył, ofiarę butaprenu. Czuję ten klimat, smutna szaruga blokowisk.
Poeman
listopad 04, 2018 21:22
Klimat misia pluszowego w ataku furii amfetaminowej.