Kicia The Creator
Wrota
Schody tej świątyni
Już od dawna
Są zbryzgane krwią
Łkam cicho
Za każdym razem
Gdy z okrucieństwem godnym Kaliguli
zatrzaskujesz za sobą drzwi
Wszystkie komórki
mojego ciała drgają
Pod wpływem dotyku
Twojego smutnego głosu
Z dziecięcą naiwnością
Czekam aż strużka śliny
Rozświetli kącik moich ust
Soczystym uśmiechem
Spełnienia
Przepowiednie antycznych wyroczni
Znów sprawdzą się co do joty
Ja oddam serce
A Ty je wyplujesz
Chwilę później
Zniknę na plaży
Moich białych płócien
A Ty zostaniesz
Wrośnięty w suchą ziemię
Jak sosna w tym nadmorskim
lesie melancholii
Który pachnie dłużącą się zimą
I delikatnie głaszcze szczeliny nieba
I nigdy więcej nie ujrzysz
Moich myśli koloru piasku
Kiedy wreszcie zrozumiem
Że nigdy Cię tu nie było
Komentarze
Kicia The Creator
grudzień 14, 2018 01:08
Jeśli chodzi o zapis, to raczej kwestia mojej nieumiejętności obsługi edytora (to moja pierwsza publikacja tutaj). Także zaraz spróbuję to naprawić. Bardzo ciekawe spostrzeżenie na temat kobiecej dominacji, muszę o tym głębiej pomyśleć ;) dziękuję za komentarz.
imre
grudzień 14, 2018 01:01
Erotyk trochę jak czerwona szminka.. trudno mu odmówić erotyki... odczuwam tu kobiecą dominację ale jakoś sposób zapisu mi nie pasuje. Za bardzo rozciągnięty enterami i te podkreślenia... A gdyby zwyczajniej?
Pozdrawiam