Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Sen zagryza usta. Kolory więdną, łapczywie uczepione powiek.
Spijam kontur miasta, monotonny obraz przemocy świateł.
Gwałtu halogenów na zaułkach. Zdzierają półmrok z zabrudzonych i ukrytych w cieniu uliczek.

Zawstydzone, próbują ukryć stare mury w chłodzie nocy, ale na czubkach dachów zawisł bezczelnie księżyc i zerka, zwyrodnialec, na bezpańskie koty, jak przeskakują z kosza na chodnik. Sen zagryza usta. Sunie palcem po krawężniku jak linii bioder, kręgosłupie. Wystawia język, oblizuje zabrudzone okna. Zagląda do sypialni. Manekiny otulone folią oddychają powoli. Beztroskie, łyse, pozbawione powiek i złudzeń, wdychają wilgoć pomieszczenia. Miękki aromat, prawie jak mech rosnący w powietrzu. Ich bąbelkowe myśli pękają jak podczas ściskania w palcach. A światła latarni bawią się w boga. Mrugają porozumiewawczo w stronę zasłon. Migoczą, obnażają żarówki jak tułowia kobiet, zapraszają wiatr do tańca. Stygną na rogach ulic i schodach. Zlewają w cienie, łaskoczą i uciekają w ciemność w niemym krzyku radości. Sen zagryza usta. Wkłada rękę do majtek przypadkowym przechodniom. Chwilę tam grzebie, wyciąga fantazję, zarzuca na głowę jak worek porywacze i wciąga do miasta złudzeń i niechcianych myśli. Rozsypane w płaczu dziecka miasto, ledwo widoczne z oddali, tańczy u stóp góry. Całuje. Dotyka. Przedziera przez ciemność lasu, wspina blaskiem światła po stromym urwisku i niknie. A wraz z nim wszystkie odgłosy, echo i szum powietrza jak wiatraczków w biurze. O tej porze nikt nie wietrzy głowy. Nie otwiera serca, zamyka na klucz szuflady z wierszami. Nie dopuszcza żadnej z myśli do siebie. Sen zagryza usta. Ostrym jak nóż językiem całuje dzieci. Wkłada im w usta, szepcze na ucho, mówi jak mają dotykać, by miasto nigdy nie przestało krzyczeć, wysoko, ponad głowami tłumu zlepionego z czasem i miejscem. Spojrzenia dzieci przypominają ekrany telewizorów. Szumne, rozświetlone spojrzenia dzieci zatrutych przez poetów.
Ilość odsłon: 1058

Komentarze

j.

2-32-32-32-32-32-32-32-3

grudzień 17, 2018 12:21

Witam wszystkich, miło Was widzieć. Jeśli idzie o zmiany, jest parę rzeczy, które mnie też osobiście "irytują" w tekście, ale jeszcze mu nie odciąłem dopływu tuszu do wersów, żeby na spokojnie go przemyśleć. W obecnej wersji traktuję go trochę jak szkic. Dzięki za wskazówki, itp

i miłego dzionka

grudzień 16, 2018 22:11

Tylko tego zwyrodnialca bym usunął, bo cały wiersz jest wystarczająco "zwyrodniały"

grudzień 16, 2018 22:05

Dobre.

Konto usunięte

2-42-4

grudzień 16, 2018 22:04

powiało dziś na portalu skatologią ogólnie:)

grudzień 16, 2018 21:59

Jest parę smaczków i przekazów. Jednak z tym "Wkłada rękę do majtek przypadkowym przechodniom. Chwilę tam grzebie, wyciąga fantazję, zarzuca na głowę jak worek" to pojechałeś po bandzie - weź i zrób coś z tym, bo komiczne. Pozdrawiam

grudzień 16, 2018 21:52

Wg mnie dobry wiersz. Strasznie "psychopatyczny", przez to dobry. Czytając, nie wiem już, czy to opis miasta, kobiety/kobiet, czy sen peela, któremu to wszystko się łączy. Pozdrawiam.

j.

2-32-32-32-32-32-32-32-3

grudzień 16, 2018 20:45

aj,aj, dzięki

grudzień 14, 2018 16:31

aj!
to miasto ma duszę! i ciało!
i jaką siłę uwodzicielską
i swój hałas niedościgniony
i barwy zależne od okoliczności i smaki
i zapach powietrza i kurzu
i wrażliwość
i władczość
aż wzdrygnęło mną!

ciekawy wiersz

Konto usunięte

2-42-4

grudzień 14, 2018 13:59

https://www.youtube.com/watch?v=OZYw0MQp_fI

Konto usunięte

2-42-4

grudzień 14, 2018 13:54

"zarzuca na głowę jak worek porywacze" -?
"zlepionego w czasem i miejscem"- ?
onieśmiela mnie ten wiersz:)