Mister D.
Wiewiórką być
W kwestii
życia wiecznego, teorii wiecznego powrotu i podróży przez niezliczoną ilość
wcieleń,
chwieję się
niczym na desce, którą ktoś położył na ruchomym walcu, niepewność jest środkiem
ciężkości,
ponieważ nie
sądzę, ażeby coś człowieka upoważniało do wygłaszania radykalnych stwierdzeń,
stawania
pewnie na gruncie niedźwiedziej skóry, gdy nikt z żywych, jak dotąd,
niedźwiedzia nie widział na oczy.
To tyle
filozofii. A tak zwyczajnie, chciałbym by ktoś stamtąd wrócił jednoznacznie, i
powiedział: tak.
Bo nawet moje
zderzenia z tajemnicą: te dziwnie realne sny, o randze nieomalże spotkania;
odgłos
otwieranych drzwi po śmierci dziadka; tajemnicze dzwonki - a za drzwiami
nikogo, gdy ojca rak
mózgu już
toczył i artretyzm prawie nie pozwalał mu wstać, to jego mrożące krew w żyłach
pytanie:
-Paweł, kto
stoi w przedpokoju? – Nikogo tam nie ma, tato. – No przecież widzę, że jest,
stoi i patrzy;
tajemniczy
cień powoli przesuwający się po ścianie; człowiek, z którym, dałbym sobie rękę
uciąć,
rozmawiałem,
a którego nikt poza mną nie widział; rzadkie momenty uniesień, gdy podobny
twarzy
pełnej
miłości wydaje mi się wszechświat; twórcze okresy, kiedy spisuję wiersze, jak gdybym ucho
przytknięte
miał do papierowej ściany, a za nią ktoś mi dyktował szeptem, i drabinę czarnych
liter
zsuwał mi
przez otwór w dachu żebym się wspiął, wystawił głowę i przez chwilę rozejrzał,
wtedy jak święty
Franciszek
chodzę po łące, rozmawiać chcę ze zwierzętami; ten dziwny, może śmieszny
moment, gdy byłem
niemal pewny,
że z moim psem wymieniałem się rolami od zawsze – to wszystko wątpliwe
argumenty
i niczego nie
dowodzą ostatecznie. Lecz gdybym jak niewierny Tomasz dotknął oparcia fotela,
na którym
nikt i nigdy nie siedział – zachowałbym dla siebie, bo nic mnie nie uprawnia do
zadawania
takiego bólu,
choćby mojej wierzącej matce, albo Joli, która, kiedy leżeliśmy na plecach
po ciemku
patrząc w sufit, powiedziała: Jak umrę, chciałabym zostać wiewiórką i skakać po
gałęziach.
Nawet jeżeli
to mrzonki, to niezupełnie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego kogoś może
cieszyć
fakt, że
skazani jesteśmy na pastwę utraty wszystkiego, i że się tylko zbiegamy niczym
ziarna.
Więc gdybym
mógł stać się bogiem, wziąłbym tę szczyptę atomów i utoczył w palcach rudy
okruszek, żeby
mogła w nim
znowu na chwilę zamieszkać, i, z gałęzi na gałąź, podróżować w niezliczonych
przebraniach.
Komentarze
Mister D.
styczeń 28, 2019 11:30
Dziękuję Imre.
imre
styczeń 27, 2019 23:49
O tak. Bardzo polubiłem ten wiersz. Za to jak jest napisany a przede wszystkim za jego treść, za pozytywny przekaz
Pozdrawiam
Mister D.
styczeń 26, 2019 21:42
A także wyobraźnia, na tyle rozbudowana, żeby wyobrazić sobie, że mogą istnieć rzeczy poza zasięgiem wyobraźni, wyobraźnia na tyle rozbudowana, żeby uświadomić sobie własne ograniczenia. Pozdrawiam.
Mister D.
styczeń 26, 2019 21:31
Większością kieruje brak strachu przed śmiercią, dopóki im w oczy nie zajrzy. Zamiast strach przed śmiercią, wolę używać słów: uczciwa, ludzka świadomość śmierci i mijającego czasu, z której wypływa zrozumienie dla innych, ponieważ śmierć to płaszczyzna porozumienia. Powodzenia i pozdrawiam.
Marcin Legenza
styczeń 26, 2019 18:04
Bardzo fajnie i ładnie - w pozytywnym słów znaczeniu. Piszesz tu o duszy (tu już nie będę ci wspominał o moim światopoglądzie, zostawię w domyśle), o energii. Ale przemawia przez ciebie głównie lęk przed śmiercią, lęk z bardzo długą myślą, odkąd zaczęto pisać, i o tym pisać, łacińskie memorandum - horror vacui, i memento mori... Do widzenia Janie.
Mister D.
styczeń 25, 2019 23:25
Falkon, widocznie ty byłeś.
Joanno, dziękuję.
Estero, dziękuję za O!
Estera
styczeń 25, 2019 22:45
O!
Joanna-d-m
styczeń 25, 2019 22:30
Ciekawy tekst-wiersz. Boli, ale cóż, widać musi boleć, takie jest Życie, a
reinkarnacja (nawet być wiewiórką), nie bardzo mnie cieszy
Piękne rymy.
Pozdrawiam
falkon
styczeń 25, 2019 22:25
Widocznie nigdy nie byłeś wiewiórką przebiegającą przez ulicę.
Mister D.
styczeń 25, 2019 21:42
Agnieszka, Wokka - dziękuję bardzo.