Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Nie będzie miało, straci tym okrutniej, im mocniej czuło posiadanie.

Wczesny październik, późny wrzesień. Balkon, może weranda,
północna strona zgniłej kamienicy i szkwał w samo południe.
Nie pachnie mchem, jak by się wydawało. W szyszce modrzewia
gubi się seraficzny koloryt hebanu, bahama yellow pęcznieje
i detonuje w opadłym igliwiu. Wtedy przychodzi, oblubieniec
z antracytowych warstewek budujący papierowe gniazda dla os,
dla ich młodych i żądeł. Dla ich jadu i żądz. Unosi jaszmak.

Cudzy. Dzisiaj rozdaje, a jutro odbiera
obręcze i aureole, pierścienie i zera.
Ilość odsłon: 2675

Komentarze

kwiecień 10, 2019 11:39

Wyczuwa się chęć przekazu, ale wciąż brzmi rebusowo. Wydaje mi się, że zawarłaś za dużo dystraktorów jak chociażby obcy kulturowo jaszmak, "yellow bahama" (kolor dawnych samochodów sportowych)... Ale czuje się podskórnie coś ważnego, szczególnie w końcówce ;-)