Milo w likwidacji
boże dzieci
oto blady świt. bez cienia złośliwości
oszczędne światło ledowych żarówek przebija się
do świadomości. przez niedomknięte drzwi
sączy się nieustanne tango.
nie ma już sportów i nie ma mocnych:
palenie rzuciłem ku pokrzepieniu cudnych serc.
pozostał nieco zbyt awangardowy jazz.
ostatnią
noc uczynił niewygodnie piękną.
zostala po niej posucha okrutna.
jakoś bym przeżył, a więdnę czekając
na egzekucję. polać nie ma komu.
odczytać wyroku również.
każdy by się tylko ogrzewał
przy stosie.
niepokój mniej więcej rozumiem.
zapomniałaś opowiedzieć, że odtworzyłaś puszkę
panta rhei i przekroczyłem próg domu.
oto nasza kałuża. tuż pod powierzchnią
czają się nasze przywary. wciąż nieco pokiereszowane,
ale pańska laska na pstrej kobyle jeździ i to na oklep.
beztroska obmywa ręce.
/wyślij potwierdzam odbiór/
Komentarze
Milo w likwidacji
grudzień 07, 2019 13:02
sam nie wiem, jak to z jazzem... znaczy się ze lnem bywało.
jestem dzieckiem rocka, dorastającym przy legendzie polskiego punk rocka, a mam bardzo poważne romanse z muzyką "klasyczną i współczesną" i jeszcze ten jazz
:-D
ja wychodzę z założenia, że działa na zmysły lub nie.
upału nie cierpię.
https://youtu.be/V-KsPPG47pE
grzybowa
grudzień 07, 2019 11:07
potwierdzam odbiór :)
szczerze pogubiłam się, może dlatego, że nie lubię jazzu i gorąca
a tu jest i jedno i drugie
grzybowa
grudzień 07, 2019 11:07
potwierdzam odbiór :)
szczerze pogubiłam się, może dlatego, że nie lubię jazzu i gorąca
a tu jest i jedno i drugie