Krzysztof Bencal
Elegia na własną śmierć i Jak idziesz, kurwa?
Chodzę tylko tam, gdzie nikt inny chodzić nie chce.
W
ten sposób powstaje „Elegia na własną śmierć” –
ów wiersz. Spójrz, przez ciekawość i nieumiejętnie
próbuję wciąż odwinąć bąbelkową folię
z czegoś, co
będzie do najstraszniejszej pożogi
ostatnim stopniem. W
lasach – do których wciąż jeszcze
wyrzuca się zwierzęta,
niedopałki, śmiecie –
sikanie to zaradczy środek.
Trzeba włączyć
ponownie najulubieńszy teledysk matki,
która
nie doczeka wnuków. Przystojny facet
wtapia się w nim w
wielobarwną, wzorzystą ścianę.
Pan Bóg znów
wdepnie w któryś talerz z ziemniakami
piure jak w kał, przy
okazji rozbijając go,
a niedopieszczony szatan osra się lawą.
Jak idziesz, kurwa?
I
Nowator,
beniaminek złych oraz dobrych duchów
(które zbroją się
na rubieżach prawdy i kłamstwa),
w bezpieczne miejsce
zwabię wnet milczeniem pół Pana,
pół syrenę, by
przypływem modlitw ćwiczyć swój słuch.
Bez pomocy rąk i
umysłu imam się pracy,
nie przystoi bowiem kończyć dnia
w objęciach wzroku.
Ległem raz jak długi podczas nocnego
obchodu,
jak gdyby brudna dziwka, leżąc, cap mnie
za szmaty.
Bilet będzie ważny dwadzieścia cztery godziny,
lecz
być może ktoś zapyta: „Od której do której?”.
Moje
miasta to te miasta, gdzie są psychiatryki.
Obrócą się wniwecz zaplanowane podróże?
Wszystkie przelewy
wykonane. Nie mam na życie.
Na cudzym i dawnym (nie na swoim) są
rodzice.
II
„Miałem rozejrzeć się za
pracą”, rzekł syty ogier,
nie myśląc ładować
latarki, nim zapadnie zmierzch
urody jego utrzymanek,
które w zastępstwie
kurew i ciem uciekły już
przed światłem pod kołdrę.
Żyję i tworzę tak, jakby mnie
nigdy nie było.
„Co to jest?”, pytają ci, o których
nie zapomną,
albowiem za twórczość i życie wzajem się
sądzą,
a moje „pozdrawiam” jest dla nich zawsze
jak wyrok
zbadany przez Boga. Ach, pragnę parafrazować!
Na
warsztat wezmę wiersz „Wieczór” Juliana Przybosia...
„Ranek niczym bluźnierstwo rzuciły inne cienie.
W
bramach, na trotuarach szukałem długo siebie”.
A miejscy
menele poszli po darmowe zupki,
aby zaoszczędzić na fajki i
ćwiartkę wódki.
Komentarze
Krzysztof Bencal
luty 01, 2020 15:34
Będzie wedle Waszej woli...
Mister D.
luty 01, 2020 12:01
Też bym wolał czytać jeden. Drugi przypomniał mi czasy kiedy pracowałem w ochronie i robiłem nocne obchody. Pozdrawiam.
x l a x
luty 01, 2020 09:23
Spróbuj się powstrzymać od wstawiania kilku wierszy na raz, bo robi się hurtownia. Wstaw 1 (słownie: jeden) dopracowany wybrany tekst i "będzie pan zadowolony"... Warto, bo masz pomysły.
Krzysztof Bencal
styczeń 31, 2020 15:56
Witaj, Marcinie! Dziękuję za komentarze. Deklamacja przed publiką jest niemożliwa, ponieważ mam niekompletne uzębienie i pewnie zostałbym wyśmiany... :) Gdzie ta, dla której wstawię sobie protezę?
Marcin Strugalski
styczeń 31, 2020 10:27
Te teksty pojawiają mi się w wyobraźni jak surrealistyczne obrazy. Na zasadzie komiksu.
facet w ścianie, bez pomocy rąk i umysłu imam się pracy, ległem jak długi podczas nocnego obchodu, syty ogier z latarką, mówiący o poszukiwaniu pracy...
nie wiem czyt taki był Twój zamysł, ale u mnie te utwory uaktywniają takie zworki w mózgu...
Marcin Strugalski
styczeń 31, 2020 09:56
Witaj Krzysztofie. Czytałem z zainteresowaniem. Oba teksty podobają mi się. Ale to oczywiście moje, subiektywne wrażenie.
Podoba mi się facet wtapiający się w ścianę, jako ulubiony teledysk.
Są i inne smaczki, które uważam za udane.
Chciałbym zobaczyć i posłuchać, jak deklamujesz te utwory na scenie. Chciałbym posłuchać i zobaczyć Twoją interpretację.
Pozdrawiam