Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

ksiądz nadchodzi "po kolędzie",


już pomiędzy sąsiadami

gołąb niesie się szeptany,


że w sąsiedniej klatce chodzi,

ode drzwi do drzwi już dzwoni,


światło zgaszę, oddech wstrzymam

będę księdza nasłuchiwał.


Cisza w domu, zegar tyka,

stopą schodów ksiądz dotyka,


echo niesie się po klatce

u mych drzwi za chwilę stanie,


jego twarz jak księżyc w pełni

wnet "judasza" mi wypełni.


Na paluszkach, bez pośpiechu,

patrzę w wizjer bez wydechu,


jak ksiądz proboszcz bez wahania

palcem przycisk w ścianę wgniata,


szczeka pies jak z piekła hordy,

żem mu nie zakleił mordy!


Kur na usta się wyrywa,

ledwiem zdołał się powstrzymać,


próbę proboszcz ksiądz ponawia,

pies jak Cerber wciąż ujada,


w końcu daje za wygraną,

do sąsiada wali śmiało,


sąsiad drzwi otwiera chętnie,

ja bez światła, w ciszy siedzę.


Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

jakoś będzie, jakoś będzie.

Ilość odsłon: 540

Komentarze

grudzień 15, 2020 11:15

Dziękuję Wam bardzo za komentarze. Pozdrawiam.

grudzień 15, 2020 08:36

Poruszająca prawda utworu. Bliska mi rozterka peela.
Pozdrawiam.

grudzień 15, 2020 05:57

Bardzo mi się podoba. Jak przyjdzie ksiądz to mu przeczytam :) ;)

grudzień 15, 2020 00:46

Ja uważam, że nie ładnie, dużo ładniej, a przede wszystkim poważniej jest otworzyć drzwi i powiedzieć - dziękuję, nie potrzebuję. Przynajmniej ja tak robię, dzięki.

grudzień 14, 2020 18:43

A to ładnie tak się chować przed dobrodziejem :)
Ale tej zimy spoko, nie będą chodzić.
Pozdrawiam