Katarzyna Anna Koziorowska
Zakończenie autobiografii
Wyrosłam z samotności. Wykurowałam się
z marzeń, z jakimi nie warto
się sprzeczać.
Moje ciało unosi się ponad granice
istnienia, poza margines epitafium.
Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
nie brak tu odpowiedzi
retorycznych,
pytań wydanych na pastwę
znaku zapytania.
Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
na granicy ściany i okna.
I choć oswaja nas ten moment,
gdy niebo kładzie się do snu, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
stale kocha się w publicznym niebie.
Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.
Ilość odsłon: 443
Komentarze
gwiazdeczka
lipiec 07, 2024 10:43
Poezja mocno zaangażowana.
Janusz.W
lipiec 05, 2024 14:18
Jestem rozczarowana takim zakończeniem autobiografii brak tu odpowiedzi
retorycznych pytań i znaków zapytania
ten tekst można przebudować jak się chce jest potencjał
grzegorzgrześ
lipiec 03, 2024 22:57
Jakoś tak bym to zapisał. Nie narzucam takiej wersji, nawet nie sugeruje, że jest lepsza. Po prostu do mnie tak lepiej trafia ten wiersz.
Wyrosłam z samotności. Wykurowałam się z marzeń
Moje ciało unosi się ponad granice
poza margines epitafium.
Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
pytaniem wydanym na pastwę
znaku zapytania.
Wymierzam szkarłatną kropkę
na granicy ściany i okna.
I choć oswaja nas ten moment,
gdy niebo kładzie się do snu, a poranek
wpełza na twarze -
stale kocha się w publicznym niebie.
W publicznym piekle
Wydostaję się ze zbędnych pocałunków
aidegaart
lipiec 02, 2024 01:46
grzybowa: w punkt! ten poranek jest dobry, ale nie ratuje tekstu.
Mister D.
lipiec 01, 2024 09:56
Wyrosłam z samotności, wyleczyłam
z marzeń, z jakimi nie warto się sprzeczać.
Moje ciało wychodzi poza margines epitafium.
Jestem rozczarowana takim zakończeniem autobiografii; nie brak tu odpowiedzi
retorycznych, pytań skazanych
na znak zapytania.
Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
pomiędzy ścianą i oknem.
I choć oswaja nas ten moment,
kiedy niebo zasypia, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
kochając się w publicznym niebie.
Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.
Mister D.
lipiec 01, 2024 09:52
Z tymi "się" można coś jeszcze zrobić, wydaje się, że jest ich odrobinę za dużo.
Mister D.
lipiec 01, 2024 09:42
Wyrosłam z samotności, wyleczyłam
z marzeń, z jakimi nie warto się sprzeczać.
Moje ciało unosi się poza margines epitafium.
Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
nie brak tu odpowiedzi
retorycznych, pytań skazanych
na znak zapytania.
Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
pomiędzy ścianą i oknem.
I choć oswaja nas ten moment,
kiedy niebo zasypia, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
kochając się w publicznym niebie.
Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.
Mister D.
lipiec 01, 2024 09:35
"mimo wszystko" odnosiło się do Twojego, Grzybowo, komentarza, ponieważ uważam, że w tym wypadku zbyt surowo potraktowałaś ten wiersz, uważam, że można z niego wystrugać coś więcej niż "zapałkę", nawet jeśli nie będzie to "Arka Noego", to mimo wszystko da się coś więcej.
grzybowa
lipiec 01, 2024 09:28
dlaczego mimo wszystko?
Może Mister D zademonstruje, co i jak by ratował, bo gdzieniegdzie nie jest zbyt dokładne ;P
Katarzyna Anna Kozi...
lipiec 01, 2024 09:03
Mister D., dziękuję bardzo, bardzo! Grzybowej także, mimo wszystko...