Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Wyrosłam z samotności. Wykurowałam się
z marzeń, z jakimi nie warto
się sprzeczać.
Moje ciało unosi się ponad granice
istnienia, poza margines epitafium.

Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
nie brak tu odpowiedzi
retorycznych,
pytań wydanych na pastwę
znaku zapytania.

Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
na granicy ściany i okna.

I choć oswaja nas ten moment,
gdy niebo kładzie się do snu, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
stale kocha się w publicznym niebie.

Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.
Ilość odsłon: 443

Komentarze

lipiec 07, 2024 10:43

Poezja mocno zaangażowana.

lipiec 05, 2024 14:18



Jestem rozczarowana takim zakończeniem autobiografii brak tu odpowiedzi
retorycznych pytań i znaków zapytania

ten tekst można przebudować jak się chce jest potencjał

lipiec 03, 2024 22:57

Jakoś tak bym to zapisał. Nie narzucam takiej wersji, nawet nie sugeruje, że jest lepsza. Po prostu do mnie tak lepiej trafia ten wiersz.

Wyrosłam z samotności. Wykurowałam się z marzeń
Moje ciało unosi się ponad granice
poza margines epitafium.

Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
pytaniem wydanym na pastwę
znaku zapytania.

Wymierzam szkarłatną kropkę
na granicy ściany i okna.

I choć oswaja nas ten moment,
gdy niebo kładzie się do snu, a poranek
wpełza na twarze -
stale kocha się w publicznym niebie.

W publicznym piekle
Wydostaję się ze zbędnych pocałunków

lipiec 02, 2024 01:46

grzybowa: w punkt! ten poranek jest dobry, ale nie ratuje tekstu.

lipiec 01, 2024 09:56

Wyrosłam z samotności, wyleczyłam
z marzeń, z jakimi nie warto się sprzeczać.
Moje ciało wychodzi poza margines epitafium.

Jestem rozczarowana takim zakończeniem autobiografii; nie brak tu odpowiedzi
retorycznych, pytań skazanych
na znak zapytania.

Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
pomiędzy ścianą i oknem.

I choć oswaja nas ten moment,
kiedy niebo zasypia, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
kochając się w publicznym niebie.

Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.

lipiec 01, 2024 09:52

Z tymi "się" można coś jeszcze zrobić, wydaje się, że jest ich odrobinę za dużo.

lipiec 01, 2024 09:42

Wyrosłam z samotności, wyleczyłam
z marzeń, z jakimi nie warto się sprzeczać.
Moje ciało unosi się poza margines epitafium.

Jestem rozczarowana
takim zakończeniem autobiografii;
nie brak tu odpowiedzi
retorycznych, pytań skazanych
na znak zapytania.

Wymierzam szkarłatną, ciernistą kropkę,
aby strzegła dalszego ciągu.
To tylko balansowanie na trapezie,
rozwieszonym gdzieś
pomiędzy ścianą i oknem.

I choć oswaja nas ten moment,
kiedy niebo zasypia, a poranek
wpełza na twarze - objawimy się
smutkom, objawimy tęsknocie,
która jak zwykle żebrze,
kochając się w publicznym niebie.

Wydostaję się ze zbędnych pocałunków,
zza kotary, która czule strzeże
mojej niewinności.

lipiec 01, 2024 09:35

"mimo wszystko" odnosiło się do Twojego, Grzybowo, komentarza, ponieważ uważam, że w tym wypadku zbyt surowo potraktowałaś ten wiersz, uważam, że można z niego wystrugać coś więcej niż "zapałkę", nawet jeśli nie będzie to "Arka Noego", to mimo wszystko da się coś więcej.

lipiec 01, 2024 09:28

dlaczego mimo wszystko?
Może Mister D zademonstruje, co i jak by ratował, bo gdzieniegdzie nie jest zbyt dokładne ;P

lipiec 01, 2024 09:03

Mister D., dziękuję bardzo, bardzo! Grzybowej także, mimo wszystko...