Milo w likwidacji
aż jedna druga
składam swój list w twoje ręce
oto wypadek losowy za oknem rumienił się front burzowy
noc była nad wyraz pusta z chłodną połową łóżka i to zasypianie
z mało ekscytującą książką w dłoni /za to jaka czysta polszczyzna!/
czy warto wstawać i pozwolić się dopalać?
z dala od garnituru nie straszne żadne sztormy
więc go nie założę do samej śmierci
ze zbyt dużym kubkiem piekielnej kawy dotarłem do drugiego brzegu salonu
w takim bałaganie można przeżyć i tworzyć teorie powolnego spalania za życia
po śmierci proces zachodzi całkiem sprawnie
o ile na ostatniej drodze nie staną na przeszkodzie zbędne łzy
spadając na jeszcze ciepły popiół niczego nie zmienią
perły rzucone na próżno w tłum rzednący gwałtownie
pod wpływem deszczu
w dzień taki jak dziś
stoisz w innym miejscu w popielatym kostiumie
niepotrzebna tam do szczęścia nikomu
wracaj do domu czym prędzej
za życia będę zaszczycony
Komentarze
Lena Pelowska
lipiec 05, 2017 10:59
piękna końcówka. pozdrawiam :)