Toya
Bóg nie miał z tym nic wspólnego
cokolwiek powiem może zostać użyte przeciwko miłości
dlatego najczęściej milczę a wtedy śmierć
staje się niemal namacalna jak tamtego dnia
trzymałam ją w dłoniach
nie stała się przez to mniejsza ani większa
ot po prostu była i właśnie wtedy przestałam się bać
włożyłam ją do kieszeni
pomiędzy chusteczki i drobne na bilet
coś jak oswajanie przez bliskość dotyk nawet smak
gdy oblizałam usta poczułam że wszystko jest deszczem
cisza spływa z chmur liście czepiają się płaszczy
trumien parasoli otwartych nie w porę
oczu w które wpadały krople i wyglądało to tak
jakbyś płakał do środka
Ilość odsłon: 3547
Komentarze
Toya
lipiec 30, 2017 22:51
Joanno - :)
Aid - oj tam, oj tam... :D
m a r s - już mi kiedyś komentowałeś ten wiersz. Widzę, że rzadko zmieniasz zdanie;)
Leszku - dziękuję:)
Justyna Babiarz
lipiec 27, 2017 20:59
:))
Leszek.J
lipiec 27, 2017 20:28
Dobry temat i wykonanie takież.
Pozdrawiam
x l a x
lipiec 27, 2017 10:51
Pierwsza strofoida to przedawkowana egzaltacja pseudoliryczna; druga - przegadaniec nic nie wnoszący do przekazu; trzecia - dobra i od tej zacząłbym pisanie. Tytuł dobry, bo ściągający czytelników ;-)
aidegaart
lipiec 26, 2017 23:44
bardzo misię podoba... oprócz tytułu - zbyt patetyczny
pozdro
Joanna-d-m
lipiec 26, 2017 23:11
... i wróciłam
tak jak zapowiadałam
Toya
lipiec 26, 2017 22:58
Tomku, lu*, Nikolasie, ag01, Joanno - bardzo Wam dziękuję:)
Toya
lipiec 26, 2017 22:56
Przepraszam, że dopiero teraz. Justyno, Januszu, Pijany Zrywie, Ronin, Dolfie, Krzysztofie - pięknie dziękuję:)
Justyna Babiarz
lipiec 26, 2017 21:27
Próba oswojenia śmierci (ach jakie to dziś niemodne! niestety!)... Prawdziwa i odważna, a to w zwykłej codzienności, chwila zadumy, to ona siedzi najbardziej w środku. Jeden z najlepszych Twoich wierszy. Pozdro! :)
Janusz.W
lipiec 26, 2017 18:38
a jednak miał)))))