Toya
Bóg nie miał z tym nic wspólnego
cokolwiek powiem może zostać użyte przeciwko miłości
dlatego najczęściej milczę a wtedy śmierć
staje się niemal namacalna jak tamtego dnia
trzymałam ją w dłoniach
nie stała się przez to mniejsza ani większa
ot po prostu była i właśnie wtedy przestałam się bać
włożyłam ją do kieszeni
pomiędzy chusteczki i drobne na bilet
coś jak oswajanie przez bliskość dotyk nawet smak
gdy oblizałam usta poczułam że wszystko jest deszczem
cisza spływa z chmur liście czepiają się płaszczy
trumien parasoli otwartych nie w porę
oczu w które wpadały krople i wyglądało to tak
jakbyś płakał do środka
Ilość odsłon: 3544
Komentarze
Pijany Zryw
lipiec 26, 2017 15:22
Dobry tekst. Świetnie się go czyta. Pozdrawiam
:)
Ronin
lipiec 26, 2017 14:00
Bo ten bóg to taki ungod. Tekst bardzo, ale to bardzo dobry.
Konto usunięte
lipiec 25, 2017 17:22
Płakaniem do środka* przypomniałaś mi mój wierszyk sprzed trzech lat.
Smutny przekaz w dobrym tekście.
Pozdrawiam:))
Krzysztof
lipiec 25, 2017 16:54
Ładnie, bardzo metaforycznie, zwłaszcza ostatnia strofa
Toya
lipiec 25, 2017 16:37
Heh... Kto nie przechodzi :D
Krzysztof
lipiec 25, 2017 16:29
Dziękuję, odblokuje cię, sorry za to ale przechodzę kryzys wieku średniego :)
Toya
lipiec 25, 2017 16:24
Krzysiuniu - znalazłam coś ładnego w Twoim wierszu: "niosę światło odbite w rzece". Komentarz u mnie z wiadomych powodów. Pozdro.
Konto usunięte
lipiec 25, 2017 08:38
Nie wierzę w śmierć, można o niej mówić tylko z poziomu życia. Ładnie schowałaś ją do kieszeni, obłaskawiłaś smutkiem.
W sumie ładnie, podoba mi się.
Pozdrawiam.
lu*
lipiec 25, 2017 08:30
Toyu, poruszający, piękny jest Twój wiersz. Pozdrawiam!
Nikolas
lipiec 24, 2017 22:30
Podobają mi się wszystkie wiersze ze śmiercią, mają coś w sobie magicznego, tutaj nie podoba mi się wersyfikacja, oto moja propozycja, choć podejrzewam, że się tekst rozjedzie, mam wrażenie, że oczyściłem trochę ten wiersz: sama to rozważ.
cokolwiek powiem może zostać użyte przeciwko miłości dlatego najczęściej milczę a wtedy śmierć
staje się niemal namacalna jak tamtego dnia
trzymałam ją w dłoniach
nie stała się przez to mniejsza ani większa
właśnie wtedy przestałam się bać
włożyłam ją do kieszeni
pomiędzy chusteczki i drobne na bilet
oswajanie przez bliskość dotyk nawet smak
gdy oblizałam usta poczułam że wszystko jest deszczem
cisza spływa z chmur liście czepiają się płaszczy
wyglądało to tak jakbyś w środku płakał