Dorota
wplatam jej wstążki które gubi rano
wczoraj śniłam się małej. po drodze do domu
w którym życie siwieje powoli uchodzi
smugą dymu zapachem suszonych owoców
i niedzielnej drożdżówki. kiedyś się nauczy
bez kołysania czekać na ciepło choć przecież
ledwie skrawkiem zostało w pamięci. głęboko
mam zimne dłonie odkąd przełknęłam zbyt wiele
obietnic snu dobrego jak domowe ciasto.
mała nie wie co znaczy domowe. i nie wie
że tutaj też bieleją włosy ze zgryzoty -
o krok za późno wyrzut dogonił sumienie
droga w tło się wtopiła i nie ma powrotu.
nie moje ręce będą zaplatać warkocze
gdy słońce ją obudzi. dom wzleci nad ziemią.
Ilość odsłon: 4915
Komentarze
x l a x
październik 14, 2017 20:47
O, widzisz, masz już pod wierszem dzikiego lokatora ;-)
lu*
październik 14, 2017 20:46
Treść dopowiedziana jak trzeba :) uwielbiam enigmatyczne wszystko:) Brzmi szczerze, nie jest wysilonym tekstem! Ja już tu mieszkam, mam namiot malutki. :)
Dorota
październik 14, 2017 20:43
Mgło - cieszę się że jesteś :)
Lu - kocham góry, tym bardziej mi miło :)
Szalony - cieszy Twój odbiór :)
mars - kurna zdecyduj się czy za bardzo dopowiedziane czy emigmatyczne :)) tak czy siak cieszę się z odwiedzin...ja tak czasem lubię urzewnić :))
Dziękuję xa czytanie i pozdrawiam ciepło
x l a x
październik 14, 2017 20:26
Zbyt mocno dopowiedziana treść. Niektóre sformułowania enigmatyczne. Jako całość brzmi dość rzewnie, za bardzo... No, ale to twoje.
Konto usunięte
październik 14, 2017 19:38
Piękny wiersz zgadzam się z mgłą i z lucynką
lu*
październik 14, 2017 19:20
To wiersz do którego będę wracać, jeden z tych które mają swoją szufladkę w sercu. W moim ma pokój z widokiem na góry:).
Konto usunięte
październik 14, 2017 18:45
Dorotka u Ciebie jak zawsze wiersz zatrzymuje i zmusza do zadumy :-) Bardzo ładnie :-)