Milo w likwidacji
w drewnie / jaki stopień zasilania
odwirowane skarpetki okupują kaloryfer w salonie
nastały czasy że łatwiej się skurwić niż zapomnieć naloty dywanowe
jedne i drugie wyszły z mody i zamiast zatrważającego prezentu
na walentynki możesz się ze mną bezpiecznie umówić
pościelę w bibliotece
wśród obcych ci książek łatwiej się wyspać
sen mara a zanim poddam się diagnozie
lepiej wstać i oddać się ablucjom
cieszyć się poranną kawą bez narzekania
na zalewający pocztową skrzynkę spam
listonosza któremu się nie chce
woli zostawiać awizo zamiast nam przerywać
testowanie zbyt perskiego jak dla mnie dywanu
wolę zmrużyć oczy i udawać
że nic się nie stało i nikt nie musi odchodzić
z naszego świata a zwłaszcza na zawsze
Ilość odsłon: 3370
Komentarze
Marianna Zet
listopad 25, 2018 17:33
CUDNY! a zwłaszcza na zawsze...
Mister D.
listopad 25, 2018 00:14
"testowanie zbyt perskiego jak dla mnie dywanu"- to już czytałem w jakimś wierszu, zresztą Twoim. Przemawia do mnie, a zwłaszcza ostatnia strofa.
aidegaart
listopad 25, 2018 00:04
Milo: mistrzostwo. To jest esencja tego, czego szukam w poezji. Liryka budowana na skojarzeniach językowych, nie do końca przewidywalnych - tam, gdzie Cię język ciągnie. Piękne. Dlaczego? Bo coś z tego mam.
Pozdrawiam z muzą:https://youtu.be/RF0HhrwIwp0
Milo w likwidacji
listopad 24, 2018 22:48
dziękuję odbiorcom za obecność. następny będzie być może lepszy
;-)
Marsjanin
listopad 23, 2018 21:08
Ten wiersz chodzi za mną cały dzień, ale niestety jeszcze go nie złożyłem w myślach kakbym chciał
Pozdrawiam
Konto usunięte
listopad 23, 2018 20:15
Tekst który można czytać albo, raczej dopowiedzieć własną wizję. Dla mnie to opis bliskiego spotkania z
przewodniczką z tamtej strony badającą stan drewnianego już serca, sęk w tym, że peel wciąż dobrze udaje, a może nie udaje, drewno ma w sobie energię, dywan perski nie zaszkodzi, więc blackoutu nie będzie.
:)) Przy twoich wierszach moja ciekawość rozwija mi fantazję. Ale to fajna zabawa. Pozdrawiam i życzę zdrowia.
Janusz.W
listopad 23, 2018 18:41
2 strofy )))są mega )))niezłe ..pozdrawiam autora
x l a x
listopad 23, 2018 17:57
Twój sznyt. "ablucje" brzmią mocno pretensjonalnie. Ale miło się czytało... pozdrowienia
Dorota
listopad 23, 2018 14:22
ciekawy tekst, zatrzymał, choć nie rozszyfrowałam go do końca...
Imre fajnie to ujął z tym wyrytym w drewnie sercem... ale czy my sami nie jesteśmy takim drewnem podatnym na żłobienia? to tak w kontekście słów "łatwiej się skurwić, niż zapomnieć..."
imre
listopad 23, 2018 01:28
W drewnie zależy jak głęboko kogoś obdarujemy uczuciem - tak głęboko wyryjemy serce- które przeżyje nas dając poczucie nieśmiertelności.
Wyczuwam tu historię filmową w czasie chlapy, odwilży serca człowieka zamkniętego, doświadczonego traumą wojny (może nawet "pustynnej burzy"...? ) , żyjącego w swoim małym świecie w którym zamiast kominka- kaloryfer.
To udawanie, że jego miłość uratuje świat, że już tylko w piwnicach trzymać się będzie słoje z kwaśnymi zaprawami, zamiast trzymać się z trwogą ręka w rękę... to naiwne poczucie, wiara, że już nikt nie umrze... to i łyżka dziegciu i słodki smak jesiennych bulw, dojrzałej choć młodej miłości
Dziękuję
Pozdrawiam