Kazimierz Ławida
nocą w parku
szumią klony i pobrzękują stare latarnie
wiewiórka z nadgryzionym uchem
bezsennie ostrzy pazurki o ciemnoszarą korę
skrzydlaste nasiona wokół
unosząc się miękko wirują w otępieniu
potem obumierają cicho na suchej czarnej ziemi
postać w czarnej koszuli idzie alejką
a echo gorliwie fałszuje refreny jego kroków
wypełniając małżowiny opiłkami niepokoju
nocą w parku
szumią nasze wargi i pobrzękują kości
tak mocno czuć że istniejemy
Ilość odsłon: 2376
Komentarze
Kazimierz Ławida
sierpień 29, 2019 17:43
Dzięki Paweł za pozytyw :)
Mister D.
sierpień 29, 2019 16:36
Fajny, intensywnie wrażeniowy wiersz.