lu*
list
kochana
M
nie
wiem jak zacząć
pozdrawiam
Cię
donoszę
że u nas
wszystko
dobrze
jesteśmy
zdrowi
cieszyliśmy
się z tych świąt
z
tych wszystkich
światełek
uszek i pierogów
dużo
myślałam ostatnio
o
Tobie kochana M
czy
bardzo martwiłaś się o J
zanim
się urodził
czy
byłaś aż tak doskonała
żeby
się nie bać
mówią
( zresztą wszystko na to wskazuje )
że
byłaś doskonała
poradzić
sobie w takiej sytuacji
jak
Twoja
to
niezwykłe
czy
bolało Cię aż tak
że
nie widziałaś brudnego klepiska
czy
myślałaś tylko o tym
że
dziecku będzie zimno
że
nie będzie nikogo
tylko
przerażony J*
który
wie
czy
potem zamykałaś oczy
i
przeżywałaś na nowo
dziwne
ciepłe szczęście
które
dławi w gardle
i
zasłania mgłą obraz
maleńki
różowy dzidziuś
w
zasięgu ręki
wiesz
że jest Twój
jednocześnie
oddajesz go Bogu
i
światu - to wszystko
nie
pozwala Ci spać
ze
zmęczenia i wzruszenia
kręci
Ci się w głowie
ale
czujesz tak ogromną wdzięczność
że
choćbyś nigdy nie słyszała o Bogu
ogarnęłabyś
sercem
Jego
Istnienie
są
takie chwile
prawda
kochana M?
kiedy
skacze się w przepaść
w
Życie
a
wtedy
liczy
się tylko To
co
się Liczy
pozdrawiam Cię
twoja L
Komentarze
lu*
grudzień 26, 2017 23:23
Dziękuję! :) Tak, to był "haj":)))
Tomek
grudzień 26, 2017 21:47
Są rzeczy mniejsze i ważne. Na pewno narodziny i śmierć wyznaczają drogę każdego z nas. Reszta, to szczegóły. Podejrzewam, że te dwa punkty są dla każdego określone, nie można ich przesuwać wolną wolą, czy czymś innym.
A wiersz mi się podoba. Widać, że trochę "na haju" po urodzeniu dziecka.
Pozdrawiam.
lu*
grudzień 26, 2017 21:25
Napisałam ten tekst po urodzeniu syna, gdy falami wracały przeżycia i...
- dzidziuś nie musi być różowy, jeśli nie jest różowy, ląduje na odległej planecie przywracania barw...
- dziękuję, że do nas zaglądnęłaś :)
Gudmundur
grudzień 26, 2017 21:21
M i J - Piękne Gody, Madonna z dzieciątkiem.
Pozdrawiam autora.
Joanna-d-m
grudzień 26, 2017 21:10
List pisany z głębi serca, pełny miłości i wiary.
Delikatny jak Lu*, tylko...
czytam sobie bez "różowy dzidziuś"
Pozdrawiam serdecznie :)