Sąsiadka Mościckiego
pączki
mijam
dzikie róże
i czuję smak babcinych pączków.
Zosia
kupuje małe, z pudrem, który
rozpuszcza się w drobnych
palcach
niczym płatki śniegu.
gdy jeden upada na
chodnik, podnosi:
- dla ptaszków - powiada.
rozbrojony, spoglądam na jej usta i
jestem nakarmiony.
Ilość odsłon: 4527
Komentarze
Sąsiadka Mościckiego
maj 05, 2018 10:07
Twoje pierdolenie nie robi na mnie wrażenia
grzybowa
maj 05, 2018 09:55
to Ci zeschną :)
Sąsiadka Mościckiego
maj 05, 2018 09:51
grzybowa, zastanowię się nad tym "powiada", "babcinych pączków" na pewno nie wyrzucę. dzięki
grzybowa
maj 05, 2018 08:53
za mało i za dużo jednocześnie
gdyby odrzeć ten wiersz z sentymentalnej zadumy, nie zostanie w zasadzie nic,
a powinno
- powiada - rozbrojony spoglądam - to najsłabsze ogniwo
początek ładny, ale wywaliłabym słowo "babcinych"
mam dzikie róże i czuję smak pączków
tak imho lepiej
a babcię gdzieś niżej/wyżej zaakcentować
delikatnie
nie rzucać babcią na pierwszą linię