Sąsiadka Mościckiego
Nazywam się: Sąsiadka Mościckiego
Trochę o mnie: publikacje w internecie, drugie miejsce za recytację wiersza o szewczyku dratewce w szkole podstawowej klasa druga albo trzecia, jakoś tak :) Autorka książek poetyckich; publikowała też w ogólnopolskiej prasie literackiej. Marzycielka spełniająca marzenia. Bliski jej oryginalny Edward Nożycoręki z którym przyrządzałaby posiłki. Z pewnością przyciąłby porządnie krzewy w jej ogrodzie.
Dołączyłam do serwisu ponieważ: chcę publikować i od czasu do czasu komentować
Ilość odsłon: 54737
Komentarze
Sąsiadka Mościckiego
luty 18, 2021 18:18
Zadanie pierwsze. Przestań szukać w pajeczej sieci mówisz. Zmien podkładkę. Stara jest zakurzonaxwidac każdą rysę.
Sąsiadka Mościckiego
luty 18, 2021 18:08
Ziemia puści soki niebawem, podleje węgiel w piwnicy, który zakwitnie zielonymi źdźbłami pszenicy. Upiekę ci chleb czarny jak węgiel, z grubego przemiału byś był mocny.
Dziś powiedzialeś: szkoda chusteczki na ludzką żółć; zmień kroki, zacznij tańczyć inaczej.
Sąsiadka Mościckiego
luty 18, 2021 17:34
Moje palce jeszcze drżą zaciskasz je w swoich pięściach, robisz odlew gotowy przyjąć wyzwanie. Mowisz żebym.przestala myśleć o pająkach. Kazesz mocować się z własnymi słabościami. Niechcacy spoglądam na okno. Skurczyło się?... a może to ja się rozrosłam jak bujna zieleń sierpnia. Nie. Mamy zimę. Skulona modlę się o rozmarzanie.
Sąsiadka Mościckiego
luty 18, 2021 17:27
Na tle okna jestem mała. Wielki pająk lubi lechtać moje ego a potem jeb! - w twarz.
Wczoraj znowu stanęłam na tle okna i wróżyłam na palcach: wyleci czy nie wyleci?wyleci czy nie wyleci?
Sąsiadka Mościckiego
luty 18, 2021 17:11
Z listów do przyjaciela
Spotkałam dwa pająki. Mniejszy marionetką w rekach wielkiego. Ten ostatni pluje pianą, ktora jak rzeka w korycie, wulkaniczna lawa płynie do moich nóg. A ty wyciągasz chusteczkę ktorą kiedyś osuszałam łzy, wycierasz płynne ścierwo i każesz opuścić toksyczne towarzystwo.
Sąsiadka Mościckiego
luty 13, 2021 23:06
wracamy z imprezy walentynkowej
Jurek właczył nastrojową muzykę
klimat jak w mulholland drive
światła niczym wiosła na mętnej wodzie
ostrzegam przed ślizgawicą tu i ówdzie zaspami
w końcu docieramy
w ciemnych domach nie ma pijaków
nie ma dzieci
jest linia życia przedmiotów martwych
ożywają obrazy i oczy tych co odeszli
Sąsiadka Mościckiego
luty 13, 2021 22:28
Z listów do Józefa cieśli
Jestem zazdrosna o Marię.
Moje drugie imię to Magdalena. Mam coś- tak mówią - z kurwy. Pracuję z pijakiem.
Dziś śniłam że chodziłeś po lesie., szukałam słoi w których zamieszkałeś.
Przysiadłam na pniu sosny. I pomyślałam że to będzie nasze krzesło ale ty nie chcesz być moim lekarstwem.
Chciałam Ci coś powiedzieć w tym śnie. Na bierzmowanie wybrałam imię Maria chciałam jak ona mieć coś ze świętości. Ale sen sie skończył a imię? Niezapisane nawet w dowodzie. Cóż... Ja jestem dowodem.
Gdy byłam w niebie Marią matka siedziała na podłodze. Słychać było krzyki: ladacznica!
A on podszedł do niej i rzekl:
Powstań kochana, powstań.
Sąsiadka Mościckiego
luty 13, 2021 22:10
na walentynki obsypują dzieci
małymi lizakami
w kształcie każdemu znanym
ognisko zbyt małe by rozgrzać
słodycz przywiera do mojego zimnego języka rani
potem idę z roześmianym towarzystwem na ciasto
w nim słowa jak ostrza czerwonych serduszek
przecinają wnętrze
i już nie wiem czy nadal jestem sobą
czy tylko powietrzem
Sąsiadka Mościckiego
luty 13, 2021 12:00
rozliczam się z demonami przeszłości, prześladowcami. Coraz szybciej opuszczam toksyczne krzesła, wychodzę na świeże powietrze, i nabieram dystansu.
To co uczynili mi rodzice i niektórzy mężczyźni to skurwysyństwo. Wychowałam się w rodzinie alkoholowej. Świadek sytuacji obscenicznych rzeczy które były bardzo przykre. Wiele opisałam w wierszach i prozie. Jednocześnie wychowywana w tradycji katolickiej, buntowałam się przez całe życie tej tradycji, co nierzadko ma odbicie w moich tekstach. Bo to co pokazywali rodzice nie było dobre. Na katechezach nie raz klęczałam w kącie z rękami uniesionymi, za to, że rodzice do kościoła nie chodzili. A jak mieli chodzić?! Pijani?
Nie czuję się feministką. Całe życie poszukiwałam ciepła, poczucia bezpieczeństwa, którego nie mogli mi dać rodzice ze względu na swoją chorobę, ale jestem za kobietami które zaznały w życiu upokorzenia i je staram się zrozumieć. Jest we mnie wiele sprzeczności i zrozumiem, jeśli ktoś mnie nie zrozumie.
W wieku 12 może 13 lat miałam usg nerek. Lekarz podczas badania szczypał mnie po sutkach. Potem był ginekolog psychol. Nie wiem po jaką cholerę matka mnie do niego zaprowadziła?! Zadawał bardzo bolesne pytania: „Ile razy w ciąży?!”, „Ile razy zgwałcona?!”, „Jeszcze nie było stosunku?!”, „Nie wyobrażam sobie ciebie podczas pierwszego stosunku!” – wrzeszczał.
– Matka? Co ona wtedy narobiła?! Wiem, chciała dobrze, martwiła się, że w ciągu miesiąca miałam dwie miesiączki. A później stary dziad, który mi pomagał w matematyce, macał moje piersi, mi dziewczynce z podstawówki! Wstydziłam się tego, wstydziłam się powiedzieć o tym rodzicom. Potem w wieku 18 lat dobierał się do mnie kochanek matki, ale szybko sobie z nim poradziłam. Próbował wejść do mojego łóżka, ale krzyknęłam, że powiem matce.
No i miejscowy parobek... rzucił mnie na strychu na trociny i... ból na całe życie! Do tej pory widzę lekarkę, jak podaje mi chusteczkę do nosa, gdy opowiadam jej historie z parobkiem.
No i eks. Ten wyjątkowo dużo soków wyssał, by pewne sprawy zrozumieć. Na tego to już szkoda tuszu i piórka. W trzeźwym ojcu widziałam promyki słońca - tych promyków szukałam u mężczyzn. Nie wyszło:(
Co ze mną będzie? Nie wiem. Póki co walczę sama ze sobą, z własnymi demonami, które czasem zamrażam, a czasem same się budzą. To wszystko jest bardzo skomplikowane.
Sąsiadka Mościckiego
luty 13, 2021 11:49
https://www.youtube.com/watch?v=Zo6UnKr6Bwg&list=PLcp-k7Zktuest2z-QtPz0V8Q6xz9xsjG-&index=4