Sąsiadka Mościckiego
Nazywam się: Sąsiadka Mościckiego
Trochę o mnie: publikacje w internecie, drugie miejsce za recytację wiersza o szewczyku dratewce w szkole podstawowej klasa druga albo trzecia, jakoś tak :) Autorka książek poetyckich; publikowała też w ogólnopolskiej prasie literackiej. Marzycielka spełniająca marzenia. Bliski jej oryginalny Edward Nożycoręki z którym przyrządzałaby posiłki. Z pewnością przyciąłby porządnie krzewy w jej ogrodzie.
Dołączyłam do serwisu ponieważ: chcę publikować i od czasu do czasu komentować
Ilość odsłon: 54735
Komentarze
Sąsiadka Mościckiego
grudzień 02, 2020 22:21
Czasem gdzieś gubię
krzywe nogi
gubię głowę
wystawiam jak mucha odwłok na ataki
dziś moja głowa zaczepiła niedojrzałą
to się wydaj jakieś taka dojrzala -warknęla
A ja tylko chcialam położyć pod nią poduszkę osuszyc krople potu umyć mydłem
ktoś do mnie woła: juz nic nic to może nie
wydadzą ale zostawiłaś za sobą wiele blizn i już tego nie zmieni nawet nędza z niedojrzałe głową.
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 22:37
Ciągle ktoś coś umiera. Na przeciwko pałacu kultury 11.11. 2018 starowinka na łóżku z materacem przeciwodleżynowym. Spogląda przez okno na czerwone fajerwerki w stolicy żmij. Paranoja paranoja.
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 22:29
Albo taki jeden.
Umiera każdego dnia, chory na życie. Wbija we mnie szpile i uważa że powraca jak z filmu the Ring. A ja palę fajkę, wypuszczam kształtne kółka. Nic nie widzę.
Hej podglądaczu:)
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 22:24
Każdy ma swoje bebechy. Im głębiej sięgam w ślady obcych, tym mniej widzę. To jak z czytaniem im więcej przeczytasz tym większym glupkiem się stajesz i ciągle mało mało mało mało.
Wiem że nic nie wiem to mądra sentencja.
Pozostać tu czy kierować się w tamtą stronę zastanawiasz się nad tym. I szlag trafia te twoje gornolotne myśli bo przed chwilą zrozumiałeś że skończyły Ci się zapałki.
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 22:09
Słowa ostre jak nóż wypadają z ust. Wczoraj pewien poeta nazwal mnie krolową kurew.
Ja praworęczna niestety krótkowzroczna nie przypominam sobie jego wyrazu twarzy.
On spogląda tylko na serce bo po lewej stronie. Nawet nie zna słowa matka, jest tylko ta która urodziła. Jego ojciec pochylony nad gazetą czytał Stalina.
Nie obchodzą mnie kokiety ani wielkie kurtyzany; bez problemu wchodzę do hedonistycznego ogrodu - wiecznie zielony.
W pełni księżyca widzę znajomą sylwetkę chudego obleśnego starca. Matka opowiadała że stał nad moją kołyską i drwił.
Pomarszczona ohydna twarz przypomina klowna, słyszę szyderczy śmiech.
Macha latarką od lewa do prawa
teraz spróbuj się domyśleć czy to prawda
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 22:01
Wszędzie ślady... Matka zakurzona w piwnicy - ukryła się w szarych słoikach ze starymi konfiturami. Od lat ich nikt nie otwiera.po prostu są.
Ojciec gdzieś się przemieszcza. Słyszę jego donośny głos w dużych szerokich wierzejach, które skrzypią uderzają o skrzydła wiatru.
Jesień. Lato czmychnęło szybko jak przepiórka. Niedługo zima.
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 21:24
Pewien poeta wysłał mi zbiór wierszy. Puenty celne ale gubię się w szczegółach szczególnie w trudnych anglojęzycznych słowkach.
Mam tak samo z przedmiotami zawodowymi syna. Nic mi nie mówi a nazwy EUTKA MLSKA. Jestem krotkowidzem za to uszy zgrabne. Ale cóż mi po tych uszach skoro jestem wzrokowcem.
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 21:19
Może czas napisać nie niespokojny umysł, a litanię do ciszy?
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 20:14
Ostatnio lekarka dobrała mi dobrze leki. Kolega upomina bym nadal pisała prozę. A ja dotarłam na drugi brzeg. Chwytam się dłoni kolegi, ale wszystko wydaje się obce. Obcy las, obcy spiew ptaków. Tylko czasem gdzieś w oddali slyszę szum fal. I ktoś odpływa.
Rozstania zawsze są dla mnie bolesne. Nawet jeśli ten ktoś jest toksyczny bo przecież nie ma ludzi całkowicie złych.
Czasem w relacjach międzyludzkich jestem jak słoma na poddaszu obory albo słoma w wielkim stogu. Niektórzy lubią się bawić. I tak bawił się pewien poeta. Podpalał wcześniej i zawsze udawało mu się mnie zgasić. Jednak ostatnio nie wytrzymałam. Za dużo ognia. Spłonęliśmy. Zostały stare spróchniale deski. Jeszcze do dziś śnią mi się języki ognia. A poeta odbija się, piecze zgaga; to była taka niestrawna znajomość.
Więc to tak. Zaszła mi znajomość z tym poetą, mocno zaszła za paznokiec u nogi. Bo dotykal moich stóp sprawdzał ścieżki. Naśladował śledził.
Dlatego muszę kupować za duże buty. W za dużych butach może zmieści się dobry kot. Duże buty wyzwolą większe kroki. Niestety nadal podróżuje sama. Czasem są oblepione błotem, czasem zbyt śliskie. Ale nie zostawiam ich na poboczu. Nie szukam już księcia. Buty jakie są każdy widzi. Niektórzy nie lubią takich butów. Boją się, że ich ubrudzę. A są to tylko pozory.
Czas mi czas się ustawić w ekranie ciszy. Teraz trzeba odwrócić rolę. Kto wyciągnie dłoń po ciszę?
gwałt na wężu
listopad 16, 2020 13:41
Chciałem przełamać ten depresyjny impas jakąś pozytywną dygresyjką.