Mister D.
Ksiądz
Dobry Boże, Ty wiesz dobrze,
że ja chciałem służyć Tobie
duszą, ciałem, całym sercem…
Wybacz- już nie mogę więcej.
Jak mam uczyć katechezy
gdy wokoło tyle dziewczyn,
bardziej nagie niż ubrane-
- choćbyś nie chciał to ci stanie.
Mamże być dla siebie katem?
Pręgi dawać celi-batem?
Pleców już nie starczy na nie!
Choćbyś nie chciał… Precz Szatanie!
Znów mi wpełzasz pod sutannę,
słychać pienia już poranne,
a szponiasta łapa twoja
się zaciska… Nie, to moja!
Ilość odsłon: 8060
Komentarze
Konto usunięte
czerwiec 18, 2017 15:56
Dobro ani zło nie powstaje samo z siebie, zawsze jest
jakiś bodziec który je wywołuje i to jest ciekawe.
Czy człowiek całkowicie izolowany będzie dobry?
W medytacjach człowiek izoluje się od świata zewnętrznego, ale 'ja' ma pewne granice, za nimi jest obłęd.
Modlitwy to też są takie medytacje, chyba że klepane bezmyślnie. Ale nie znam przypadku obłędu na skutek modlitwy.
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:55
A czy ja mówię, że nie? W chrześcijańskich klasztorach nawet praktykuje się medytację zen :)
Justyna Babiarz
czerwiec 18, 2017 15:54
Metafizyka jest fascynującym tematem, o ile podchodzi się do niej głębiej. W chrześcijaństwie też są modlitwy medytacyjne, które bardziej wyzwalają od balastów i to dłużej niż się początkowo wydaje. Wywołują ponadto walkę duchową, a to już dłuższy temat.
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:49
To jest fascynujący temat, kiedy zrozumiesz, że ja to iluzja wtedy znika lęk i nie ma się czego bać, ponieważ nie istnieje i nigdy nie istniał ten ktoś, kto się boi. To wydaje się logiczne, ale jest ogromnie trudne do osiągnięcia, ponieważ to trzeba poczuć, a nie tylko ująć logicznie i pojęciowo.
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:42
A lęk przed utratą osobowego ja jest bardzo silny, dlatego niektórzy ludzie niewłaściwie praktykujący medytację nieomal w obłęd popadają, a czasem nawet w obłęd, to trzeba robić umiejętnie i być prowadzonym przez kogoś o większym doświadczeniu. Podobne doznania wywołują środki psychodeliczne, dochodzi się do granicy, gdzie ja niemal ginie i towarzyszy temu czasem paniczny strach, po prostu ja to ten program, który mamy w głowie i on się bez walki i bólu nie podda, to nie kaszka z mlekiem :)
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:37
Tak, to jest uniwersalne, po prostu chodzi o sacrum obecne we wszystkich kulturach i religiach. Ale w Buddyzmie kładzie się nacisk na praktykę duchową, im doskonalszy jest duch tym łatwiej mu wybrać tę właściwą drogę po śmierci, nie boi się utraty swojego ja, ponieważ rozumie, że ja jest czymś iluzorycznym. Chrześcijaństwo ma podobne elementy, tutaj też człowiek powinien żyć dla Boga i oddać mu się całkowicie, i dopiero wtedy Bóg zwraca nas nam samym, tych prawdziwych nas, a nie iluzorycznych. Szatan natomiast również chce, żeby człowiek oddał mu się całkowicie, różnica polega na tym, że Szatan, nie oddaje nam nas z powrotem, tylko zaprzęga w niewolę.
Justyna Babiarz
czerwiec 18, 2017 15:32
W ambiwalentnej i skazanej na walkę naturze człowieka.
Justyna Babiarz
czerwiec 18, 2017 15:31
O tej dialektyce sacrum, to zdaje się być uniwersalne :)
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:27
To ,zdaje się, nazywa się... :)
Mister D.
czerwiec 18, 2017 15:27
To zdaje się nazywa dialektyka sacrum, sacrum jednocześnie wywołuje sprzeczne uczucia, z jednej strony fascynację i chęć oddania mu się całkowicie, z drugiej strony lęk i odrazę, wynikającą z lęku osobowego ja przed całkowitym rozpłynięciem się w sacrum i utratą siebie. Dlatego doznajemy ambiwalentnych uczuć w obliczu absolutu.